wtorek, 22 września 2015

Prolog: Jezioro Dusz


Trzysta tysięcy kilometrów, 
które promień światła przebiega w ciągu sekundy, 
to tempo istnie ślimacze w porównaniu z prędkością, 
z jaką czas teraźniejszy zamienia się w przeszły.
 Jean Giena 

Rok 1956

Stanęła na brzegu. Łagodne fale obmywały jej małe stópki kojącym chłodem. W twarzy odbijały jej się ostatnie promienie zachodzącego słońca tworzące na horyzoncie czerwoną łunę, wyglądającą jakby ktoś chlusnął na niebo krwią. Cienie rzucane przez drzewa, otaczające jezioro, wydłużyły się i zaczynały stwarzać nader upiorne wrażenie. 
Mroczni rycerze pilnujący wód Ametystowego Jeziora. 
Lorę przerażali obrońcy, gdyż nigdy nie była pewna czy bronią jeziora przed ludźmi czy ludzi przed jeziorem. Czasami wyobrażała sobie jak późną nocą, gdy na granatowym niebie wisi sierpowaty księżyc, drzewa chylą się ku wodzie Ametystowego Jeziora,  a ono szepcze im swe sekrety. I wie, że nigdy nie zostaną one zdradzone, bo wraz z nadejściem dnia rycerze staną się na powrót zwykłymi drzewami jakich wokół na pęczki. 
Poczuła jak ktoś staje za jej plecami, a potem ciepła, koścista i pomarszczona ze starości dłoń, spoczęła na jej barku. Lora drgnęła jak wyrwana z transu. 
– Co się stało, dziadku? – spytała ostrożnym tonem, gdyż wyczuła w nim jakieś nieokreślone napięcie. Powietrze wokół zgęstniało, jakby nagle świat otulił płaszcz niewidzialnej, duszącej mgły. Umysł dziewięcioletniej dziewczynki zaczął płatać jej figla. Nagle zdawało jej się iż widzi na drugim krańcu jeziora coś wynurzającego się z wody. Coś przybierającego bardzo ludzki kształt. Istota była skryta w cieniu i Lora nie była w stanie stwierdzić jak dokładnie wygląda. Dostrzegała jedynie mglisty cień sylwetki, który jednak zaraz rozpłynął się na jej oczach zanikając przepędzany wiatrem. Lora zamrugała i przetarła z niedowierzaniem oczy. 
– Widziałaś go, prawda? – usłyszała poważny i nierzeczywiście spokojny głos dziadka. 
Ciężar w jej piersi przybrał na sile, a w gardle zaschło. Czyżby dziadek mówił o tej istocie z jeziora? Nie, niemożliwe. To tylko jej wybujała fantazja. Wpływ tego mistycznego miejsca owianego mgiełką tajemnicy. 
Czasami tak bywa, że takie miejsca mają dziwny wpływ na człowieka. Niekiedy nawet dorośli, dojrzali ludzie zapuszczający się w te strony odczuwają ciężar panującej tym miejscu dziwnej, swoistej atmosfery i zaczynają zauważać rzeczy, które w rzeczywistości nie istnieją. To obłe, zbliżone do ludzkich, kształty wychylające się zza drzewa, które znikają wraz z mrugnięciem oka, to osobliwy cień, rzucany jakby przez niewidzialną ścianę podążający za tobą z każdym krokiem, jednak, gdy na niego spojrzysz, aby przekonać się, że nie wariujesz rozmywa się i rozwiewa z wiatrem, jakby nigdy go tam nie było. 
Jest wiele miejsc, które przez swe odseparowanie od ludzkiej bytności zdziczały i zaczęły być uważane za nawiedzone. W rzeczywistości owe "nawiedzenie" było w ludzkim słowniku zmiennikiem zobrazowanego strachu. Nie ma człowieka, który stojąc pośród leśnego gąszczu, za jedynego towarzysza mając zgorzkniałego ze starości puchacza chwiejącego się na gałęzi, nie poczuł by choć delikatnego ukłucia strachu. To wystarczy, by niczym maleńka zapałka opadająca na benzynę uruchomić tryby maszynerii strachu zaszczepionej głęboko w naszej jaźni. Można powiedzieć, że to mechanizm obronny natury przed człowiekiem. Ostatnia deska ratunku drzew przed drwalami; jezior przed pompami; świata przed agonią...
– Nie musisz się obawiać, Loretto – przez kłębowisko myśli przedarł się głos dziadka. Lora spostrzegła, że kuca teraz u jej boku z dłońmi wspartymi na kolanach i bezdennym wzrokiem wpatruje się w krwisty horyzont.
– Oni nie chcą, abyś się ich bała. Pragną zrozumienia. A nikt ich nie rozumie…

Rok 1996

Gwiazdy rozsiane na niebie, niczym mistyczne łzy księżyca, strzępiły ciemność. Srebrzyste światło odbijało się od gładkiej, spokojnej tafli jeziora i mieniło się jakby woda była wysadzana diamentami. Las, który otaczał ciasnym kokonem wody jeziora milczał posępnie wyczekując poranka. Poranka, który miał nie nadejść.,
Tak jak przed wieloma laty stanęła na piaszczystej plaży Ametystowego Jeziora. Z zamkniętymi oczami i rozłożonymi rękami pozwalała by woda delikatnie i czule jak ręce kochanka ,pieściła jej stopy. Już nie czuła tego samego strachu i niepewności co kiedyś. Widząc statecznych, wolnych i jednocześnie zamkniętych, strażników przyległych do lśniącej wody, widziała wyłącznie swoje odbicie. Dziadek pouczał ją, aby nie bała się ich. Oni nie chcieli cię skrzywdzić, wyłącznie pragnęli by ktoś ich wysłuchał i pojął ich męki. Cierpienia, którym nigdy nie będzie końca. Owinięcie go wokół kokonu nieprzeniknionej mgły nie zmieni faktu jego istnienia.
Lora nie lubiła cierpienia. Cierpienie przypominało jej jak bardzo starała się stworzyć życie jakiego zawsze pragnęła, a jak bardzo różniło się od niego to jakie prowadziła. Świat przed nią, jego niezmienność i wciąż odtwarzanie w umyśle tych samych jego urywków sprawiało, że stawała się pusta i pozbawiona woli życia. Trwała w tej batalii tylko dla niewielkiej garstki ludzi, których darzyła, prawdziwą, szczerą miłością. Lecz w niedalekiej przyszłości miał nadejść kres jej potyczki. 
Czuła wypełniające jej pierś przyjemne, acz nieco drażliwe ciepło. Nie jak dotyk wełnianego swetra na skórze w chłodny zimowy poranek, ale też nie jak wsadzanie rąk do wrzącej wody. To było coś… pomiędzy. 
Mówią, że gdy nadchodzi dzień przeznaczenia wypełnia cię spokój, i choć nie wyzbywasz się wszystkich wątpliwości, to dziwne uczucie, którego nie możesz się pozbyć towarzyszy ci aż do ostatniej sekundy. Poniekąd to prawda, lecz nie pełna. To nie ułamek wątpliwości, zbyt łagodne określenie na targające człowiekiem obawy, strachy, demony. 
Lora była rozstrojona niczym gitara na garażowej wyprzedaży u Newtona. Ponieważ nadchodził koniec nie mogła powstrzymać strumienia myśli przepływających przez nią jak ładunek 500 volt. Ani spekulacji „co by było gdyby?”. 
Miała nawet skromną listę (nie zawierającą nawet połowy sytuacji, w których postąpiłaby inaczej).
1. Przeprosić Gigi za oderwanie zębami głowy jej lalce.
2. Nie umawiać się na randkę z Cody’em Spellmanem.
3. Iść na bal maturalny.
4. Powiedzieć Teddy Worth, że ma ładną sukienkę zamiast oblewać ją ponczem.
5. Iść na studia medyczne.
6. Nigdy nie wracać nad Jezioro Dusz...
Mogłaby tak w nieskończoność, wypełniając nawet luki pomiędzy powyższymi. Ale na cóż by się to zdało? Nie da się cofnąć czasu. Nie można jeszcze raz przeżyć życia. Nie można już naprawić błędów. Tak, nigdy nie można naprawić błędów. Tak skonstruowano mechanizm wszechświata, że nawet gdyby można było cofnąć się w czasie potknięć nigdy nie naprawisz. Tak wygląda prawdziwe życie. Na godzeniu się z losem, jaki paskudny by on nie był.
Zacisnęła skostniałe z zimna dłonie na połach materiału siwego kardiganu. Serce dygotało w jej klatce piersiowej rozpaczliwie błagając o pozwolenie na ucieczkę. 
„Już niedługo”, uspokajała je. 
Wiele by w tej chwili dała za choć jedno słowo otuchy, lecz nie mogła na to liczyć. Znalazła się niezwykle daleko od ludzi, którzy mogliby ją pocieszać i uspokajać miłymi półsłówkami. Została pozostawiana sama sobie. Samotna, otulona wodami jeziora, które zniszczyło jej życie. Lecz w pewien sposób, może i nadało mu sens.
Między drzewami pomknęły smugi wiatru. Gałęzie buntowniczo jęknęły, a liście zaszeleściły do animuszu. Przyroda tak rzadko opowiadała się za ludzkością. Lecz były wyjątki. Wyjątki takie ja Lora. 
– Witaj.
Ani drgnęła. Wciąż stała ze stopami po kostki w wodzie zwrócona ku bezkresowi leśnemu, lecz oczy otworzyła szeroko. Wyglądała jak osoba chora na Basedowa. W życiu chyba serce nie waliło jej tak mocno. Miała wrażenie iż mogłaby jego energią napędzić całą ziemię. 
Nie musisz się obawiać, Loretto.
I choć cała aż drżała od powstrzymywania pragnienia rzucenia okiem przez ramię trwała w miejscu kompletnie bezsilna i bezwolna. Sparaliżowana myślą o nieuniknionym. 
Zabij mnie. Zabij mnie, lecz nigdy w życiu nie pozbawisz mnie życia, posyłała tę myśl w stronę osobnika wystające za nią, jakby rzucała shurikenem. 
Nie odwróciła się nawet, gdy jego oddech omiótł jej nagą szyje. Róże i krew. Piękno i śmierć. Drżała nieskrępowanie powoli poddając się uczuciu błogiego spokoju, zerkając na majaczące w oddali podwoje upragnionej idylli. Umrze, i co z tego? W końcu każdy z nas jest martwy od dnia narodzin. 
Westchnęła cicho i pozwoliła łzą pociec po policzkach. Łzą tak bezsensownych jak te zabawnie rozsiane po niebie gwiazdy układające się w pas Oriona, mały wóz i wielki wóz. Płakała nie ze smutku, płakała, bo nie potrafiła inaczej wyrazić swych zawiłych uczuć. Ulgi, szczęścia, złości, wściekłości… Jakby wyjątkowo złośliwy złodziej skradł wszystkie emocje, wrzucił je do worka, a potem schował w głębi Lory. 
Gdy pasmo światła jednej z gwiazd padło na jej zroszone łzami policzki, palce mężczyzny musnęły jej gorącą twarz, ścierając je. 
– Kochana – szepnął złowieszczo, prawie jak morderca do swojej ofiary.
I wtedy się nie odwróciła. Stała jak wryta niczym jeden z drewnianych strażników.
Z niejaką trwogą uświadomiła sobie, że wiatr przestał dąć. Wszechświat wstrzymywał oddech przypatrując się rozwojowi wypadków. Istniały tylko dwie możliwości. I tylko jedna właściwa. 
– Wiem czemu mnie prosiłaś o przybycie – oświadczył ostrym głosem, który wbił się w jej duszę niczym sztylet. – Nie podoba mi się to, Loretto. 
– Mnie też, lecz to jedyne wyjście. Cały świat chyli się ku upadkowi, a nasze role zanikają. Nikt już nie pamięta kim naprawdę jesteśmy i jakich wartości broniliśmy. To musi się zmienić. Zanim nadejdzie najgorsze – jej głos załamał się na ostatnim słowie zdradzając jej wielkie przerażenie. 
Nastał moment milczenia podczas, którego zapadła decyzja. Nikt nie powiedział tego na głos, lecz Lora usłyszała jak w jej umyśle zamykają się nieodwracalnie pewne drzwi.
Zróbmy to. Zrób to w tej chwili, błagała. 
– To bardzo ekstremistyczna metoda działania, nie uważasz? – mruknął krzyżując ręce na piersi. Próbował stawiać opór, lecz niestety – sprawa była przegrana zanim jeszcze wypowiedział pierwsze słowo. Znał swą decyzję, swą lojalność wobec świata i ludzi, których kochał. Nie mógł nikogo narażać na niebezpieczeństwo. A aby tego dokonać istniała tylko jedno wyjście. Jedna droga. 
– Robię to co uważam za słuszne. Kiedyś powierzono mi zadanie. I choć większość z nas zapomniała o nim, ja jedna pamiętam. Muszę doprowadzić to do końca. 
– Rozumiem cię, ale wiedz, że tego nie popieram. Wycierpiałaś już dość i...
– To niczego nie zmienia. Każdy z nas cierpiał, niektórzy wciąż tkwią w głębokich studniach swych mąk. I tak będzie. To jest część naszego życia, naszego przeznaczenia. Nie zmienisz tego, więc zamilcz i po prostu zrób to. Muszę mieć pewność, że… wszystko potoczy się tak jak powinno. 
Zrozumiał. Choć sam był niebywale tym faktem zaskoczony zrozumiał. Patrzył na czarne, bujne włosy Lory i żałował, że wiele lat temu nie postąpił inaczej. Smutne, że życie czasami się kończy zanim naprawdę się zacznie. Umrzeć można na wiele sposobów. Słowo śmierć ma naprawdę szeroką gamę definicji, jest inaczej pojmowane przez różne osoby. Można żyć będąc martwym. Można oddychać bez duszy. Bez serca. Bez miłości i strachu. Można być, ale nie żyć. Można żyć, a nie być. 
– Bądź ostrożna, Loretto – szepnął z ustami przy jej uchu.
– Zawsze jestem.
Uśmiechnęła się szeroko na powrót zamykając oczy i rozkładając ramiona, jakby gotowała się do długiego lotu. 
„Anioł” przemknęło mu przez myśl „Prawdziwe anioły są zwyczajne. Prawdziwe anioły łatwo przeoczyć”.
Dłużej nie myśląc wyciągnął zza pasa miecz, który roziskrzył się niby jedna z tych gwiazd łypiących na parę kochanków nad Ametystowym Jeziorem. Strażnicy pilnie przyglądali się poczynaniom mężczyzny dzierżącego w swych smukłych dłoniach oręż. 
To takie proste, pomyślał chwilę przed tym zanim przeszył roziskrzonym, gwieździstym ostrzem pierś ukochanej.
Lora wciąż się uśmiechała, gdy wyszarpywał jej miecz z piersi. Gdy runęła w dół, martwa, zupełnie pozbawiona esencji życia, zabita ostrzem miecza należącym do swej jedynej prawdziwej miłości.
Ostrzem, które zaciskał wciąż w dłoniach, z żalem żegnając w myślach Ametystowe Jezioro, będące genezą całego zła i całego dobra jego życia. 
Ostrzem, które wyrzucił w górę jakby to było piórko i pozwolił mu zderzyć się z diamentową taflą. 
Ostrzem nie zbroczonym nawet kroplą krwi.
Drzewa zapłakały rozpaczliwie, gdy mężczyzna niby cień, zrównał się z leśnymi ostępami. A wszystkie gwiazdy na niebie zgasły zwiastując nadejście nowej ery. 

~~*~~

Takim oto prologiem chciałabym serdecznie was powitać, tych, którzy odważyli się przeczytać mój skromny prolog. Na początek zwierzę się wam z jednej rzeczy: to nie jest moje pierwsze podejście do blogowania. Ostatnie skończyło się brakiem weny i porzuceniem bloga - czyli kompletnym fiaskiem. Mam jednak nadzieję, że tym razem tak szybko się nie poddam. :) 
Bardzo długo wahałam się co do rozpoczęcia nowego opowiadania, a jeszcze dłużej przed opublikowaniem prologu. I wciąż nie jestem go w stu procentach pewna, ale zapewne nigdy tak nie będzie. Wiec publikuję je zanim przy próbie naprawienia zniszczę. xD
Informacje bardziej organizacyjne: 
1. Jakiekolwiek zaproszenia na wasze blogi proszę uprzejmie zostawiać w zakładce Chaos (z miłą chęcią zajrzę).
2. Zapraszam do Historii, gdzie kryje się mała zapowiedź, której rozwinięcie zacznę już od pierwszego rozdziału.
3. Rozdziały prawdopodobnie będę dodawać raz w miesiącu
4. Proszę o szczere komentarze. Zależy mi zarówno na dobrych słowach jak i na uzasadnionej krytyce. 

Dzięki wszystkim i pozdrawiam, 
Alessa :*


45 komentarzy:

  1. Jestem bardzo miło zaskoczona Twoim komentarzem u mnie i tym, że wróciłaś do blogowania! ;) Cieszę się, że wróciłaś i że dałaś mi o tym znać. Dodaję cię do linek, do obserwowanych, a z komentarzem odnośnie prologu przybędę jak przeczytam. Mam nadzieję, że niebawem. Ale już ogromny plus za to, że jest dość długi!

    Ściskam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, cieszę się, że cię tu widzę ;) Ostatnio zaczęłam pisać same długie rozdziały, które są obszerniejsze nawet od tego prologu. :P W każdym radzie, czekam na twoją opinię ^^

      Usuń
  2. Jeju, jestem szczerze oczarowana! Bardzo spodobał mi się ten prolog. Ładnie opisujesz otoczenie. Twoje porównania sprawiają, że czuję się, jakbym była w tamtym świecie. Wielki plus za to. Ogółem intryguje mnie postać Lory, jak i cała historia, a przecież to dopiero początek. Czekam na pierwszy rozdział i życzę dużo weny!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Naprawdę cieszę się, że udało mi się wywrzeć takie wrażenie, bo zupełnie się tego nie spodziewałam. Zwłaszcza po tym jak moja przyjaciółka totalnie skrytykowała mi za pewną wersję prologu, studząc moje zapały.
      Mam nadzieję, że spodoba ci się dalszy ciąg ;*

      Usuń
  3. Ojeju... Oczywiście, że cię pamiętam. Nawet nie wiesz jak się cieszę że powracasz. Brakowało mi jakiegoś mrocznego opowiadania, które mogłabym czytać, tak jak to było w twoim przypadku.
    Jestem absolutnie oczarowana. Już same nazwy jak Ametystowe Jezioro, bądź niesamowity opis drzew-strażników urzekł mnie w tym prologu. Opisujesz doskonale posługując się pięknymi, plastycznymi zdaniami. A ta para kochanków? Doskonały pomysł. Już nie mogę się doczekać, co wymyślisz dalej, bo początek jest tajemniczy i zarazem intrygujący. Składam ochy i achy w twoją stronę i mam nadzieję na to, że szybko dodasz jedynkę.
    Życzę morza weny i pozdrawiam :*
    Jakbym nie przychodziła powiadom mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się cieszę, że przybyłaś ;) Mam cichą nadzieję, że dalszy ciąg spodoba ci się jak prolog. A co do mroku.. Mogę obiecać, że tego na pewno nie zabraknie zwłaszcza ze względu na miejsce w którym się będzie działa akcja... Ale sza! Już nic nie mówię ;P

      Usuń
  4. No cóż wow ! :) Prolog jest intrygujący a nawet więcej .
    Końcówka całkowicie mnie zaciekawiła więc proszę o jak najszybciej dodany rozdział pierwszy;) Tak ja już wspomniano robisz świetne opisy od których nie można się oderwać !
    Pozdrawiam i życzę weny ^^
    Ps.Miałam cię powiadomić gdy pojawi się u mnie rozdział pierwszy , a więc .. no cóż już go dodałam więc jeśli będziesz miała chwilkę zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Miło słyszeć takie słowa :3
      Niestety, rozdział pierwszy dopiero dwudziestego, ale mam nadzieję, że spodoba ci się równie mocno jak prolog, choć będzie już w nieco innym duchu.

      Usuń
  5. Nie lubię komentować prologów, bo nigdy nie wiem co napisać;D Nawet jeśli jest dość długi, tak jak twój to samo słowo prolog działa na mnie negatywnie (śmieszne, że sama zaczęłam pisanie od prologu xD). W każdym razie byłam bardzo miło zaskoczona długością. Choć nie zdradził o czym dokładnie będzie opowieść, to wprowadził klimat tajemniczości i grozy. Zaczęło się naprawdę ciekawie, ale doskonale pamiętam, że właśnie taka tematyka jest dla ciebie stworzona. Dlatego ubolewam, że nie zakończyłaś opowiadania o bliźniakach :< Ale to zapowiada się naprawdę świetnie. Czuję, że będzie się działo, więc czekam na pierwszy rozdział. Na razie mam mętlik, nie wiem co myśleć o fabule, więc do jedynki przybędę z ogromną ciekawością. Pozdrawiam! ;**
    I dziękuję za komentarze u mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ogromne za komentarz. Wiem jak to jest z tym komentowaniem prologów. Mi też często trudno wystawić pierwszą opinię :) Tak, masz zupełną rację. Tajemnice i groza to to co kocham najbardziej. ^.^
      A co do bliźniaków to być może jeszcze do nich wrócę. Tą historię mam rozplanowaną na mniej więcej 30 rozdziałów, więc istnieje duża szansa, że po jej zakończeniu na nowo otworzę Braci Krwi.
      Również pozdrawiam :*

      Usuń
  6. Długość prologu jest moim zdaniem idealna :) Po prologu nie jestem w stanie dużo powiedzieć :P Jest to dopiero początek opowiadania, który rozpoczyna się dobrze :) Opis uczuć Lory jak i tego otoczenia. Ciekawi mnie właściwie czemu chciała zginąć. To najważniejsze pytanie. Została do czegoś wybrana, lecz jeszcze nie dowiadujemy się dokładnie do czego, do jakiego zadania. Z tego, co mówił jej ukochany wiemy, iż wycierpiała dużo. Jej śmierć chyba nie przyniesie ukojenia światu. Chciała zginąć z ręki ukochanego w konkretnym celu, który zapewne poznamy w dalszych rozdziałach :) Zaciekawiłaś mnie tym opowiadaniem i myślę, że zostaję tutaj na dłużej ^^
    Ps. Odpisałam na Strażnikach na twój komentarz (tyle, że już ich praktycznie nie ma, a konkretów dowiesz się czytając tę odpowiedź)
    Pozdrawiam Lex May

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszystkie pytania z pewnością przyjdzie odpowiedź, ale nieprędko ^^ Skoro zadowala cię długość prologu to jeśli rozdziały będą odrobinę dłuższe mam nadzieję, że nie będziesz miała do mnie obiekcji. ;p
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Ojej!
    Ja wchodzę, myślę sobie, przeczytam sobie na noc kilka krwistych rozdziałów,a tu paczę, a tu prolog :x o nie... Ale i tak przeczytałam. Choć jakoś nigdy nie wiem o co chodzi w prologach :D
    Kurcze cały czasie siedziałam jak na szpilkach! Przeczytałam to, co napisałaś w kolumnie po lewej stronie i nie wiem dlaczego (nie obraź się błagam) Kiedy napisałaś o dziadku, to skojarzyło mi się to z pedofilem ;-; Nie wiem dlaczego! Za dużo chyba oglądam takich dziwnych rzeczy...
    W każdym razie urzekło mnie to przedstawienie drzew, jeziora i tego co działo się wokół. Ogółem podoba mi się też przedstawienie tych wszystkich rozważań o strachach, lękach itp. To mi się bardzo podoba :D
    No i ta scena na końcu, to morderstwo <3 Fajnie fajnie :D
    Ale coś czuję, że nie będzie nawiązania do biednej kobiety zabitej przez miłość życia :x Jeśli rozdział 1 będzie odbiegał, to mogę już śmiało mówić, dlaczegóż to nie czytam prologów xd
    W każdym razie bardzo mi się podoba :3 Twój blog trafia do mojej listy polecanych blogów. Czekam na rozdział 1 :D
    Pozdrawiam gorąco :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pedofilem.......? O_O Tak, jestem za tym, abyś przestała oglądać te swoje dziwne rzeczy.
      Rozumiem cię jaki problem jest zawsze z tymi prologami. Myślałam, aby z niego zrezygnować, ale jakoś tak nie mogłam. Zawsze mnie kusi zakazane :P I dobrze przeczuwasz, że od jedynki będą inni bohaterowie.
      Cieszy mnie bardzo, że ci się spodobało. :3
      Również pozdrawiam :*

      Usuń
  8. Jak mogłabym zapomnieć? Na początku myślałam, że ktoś nowy napisał komentarz, a tu przedstawiasz się nagle jako Jessabelle... żebyś ty widziała tego banana na mojej twarzy! :D

    Jak wiele osób - nie lubię komentować prologów. Pisać? Owszem, ale komentowanie wychodzi już gorzej. Zwykle w prologach jest jakiś mały rąbek tajemnicy, z którego nic nie wiadomo, a tutaj coś jednak jest na rzeczy.
    Czyli tak, od razu powiem, że strasznie mi się spodobały nazwy. Ametystowe jezioro... i sam fakt, jak ty to ładnie opisujesz... oddaj choć trochę talentu *^*
    Mamy tutaj przedstawioną scenę, w której to Lora, na własną prośbę, zostaje zamordowana przez swojego ukochanego, gdyż uważa, że to jest konieczne... motyw z ratowaniem świata poprzez poświęcenie siebie w ofierze? Tak mi się to kojarzy (ach, to główkowanie :P)
    No i sama tajemnica Ametystowego Jeziora jest strasznie ciekawa. I te opisy... będę to powtarzać kilkanaście razy, ale potwornie mi się podobają, serio.
    Ta więc, dodaję do obserwowanych i do linków :D Pozdrawiam i czekam na rozdział 1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany, ale mi miło na sercu po przeczytaniu twojego komentarza. Ja zawsze jak coś napiszę mam wrażenie, że całe opisy są zbyt chaotyczne i wyblakłe. Poprawiłaś mi humor ^^ Nie zdradzę czy twoje główkowanie jest na rzeczy czy nie, ale powiem, że wszystko będzie miało ścisły związek z jeziorem.
      Dziękuję cieplutko i pozdrawiam :*

      Usuń
  9. No cześć!
    Pierwszą sprawą, o której wspomnę jest serdeczne podziękowanie za komentarz na blogu moim i Maggie ;)
    A teraz już do rzeczy ;)
    Muszę szczerze przyznać, że opowiadaniem trafiłaś idealnie w mój gust! Ostatnio coraz więcej czasu poświęcam fantastyce (a szczególnie tej dobrej, tak jak na przykład Twoja historia). Jest to jednak pierwsze dark fantasy, na jakie się natknęłam, jakie mnie zachęca i na jakie się skuszę.
    Wydaje mi się, że Lora zdobyła już moją sympatię. Mimo, że jeszcze jej nie znam dokładniej to coś czuję, że to rozsądna postać.
    Prolog niesamowicie intrygujący. Przedstawia wiele, ale i pozostawia dużo spraw w tajemnicy, np. kim jest nasz morderca? Kim są strażnicy? Jaką rolę pełni tu Lora, a jaką jej dziadek? A mężczyzna?
    No właśnie. To już bym chciała wiedzieć :D
    Jedyny błąd, jaki mi się rzucił w oczy to "łzą". Poprawna forma liczby mnogiej słowa "łza" to łzy, a w tym akurat przypadku powinno być "łzom", nie -ą ;)
    Ale to chyba tylko tyle.

    Czekam na rozdział pierwszy i oczywiście zapraszam do siebie!

    Pozdrawiam, życzę mnóstwa weny, i obyś doprowadziła historię do końca ;)
    Mara♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, co do kategorii opowiadania nie jestem wciąż pewna. Z początku miał to być psychologiczny thriller, potem dramat, w końcu przerodził się w fantasy/dark fantasy, a w tej chwili przeradza się na coś z pogranicza horroru i dramatu. x.x
      Odpowiedzi na pytania nie nadejdą szybko (jak to zwykle jest z tymi prologami, eh,ech...), a zapewne powstaną kolejne. Trochę mnie przeraża konstrukcja tego opowiadania. Nad samym zarysem jednego rozdziału ślęczę niemal przez godzinę o_o Ale poprzysięgłam sobie, że doprowadzę to do końca.
      Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam. :*

      Usuń
  10. Śliczny szablon i świetny cytat na początku prologu. Większość osób dobiera do tekstów albo ckliwe cytaty, albo takie, które w zasadzie do treści nie pasują lub też można byłoby się spokojnie bez nich obejść. Co do samej treści: wykreowałaś doskonały klimat, wybierając dwa, wydawałoby się najważniejsze, wydarzenia z życia Lory. Tylko teraz pozostaje pytanie, czy rozdział pierwszy będzie opisywał wydarzenia dziejące się gdzieś w przedziale tych czterdziestu lat (jeśli dobrze policzyłam) pomiędzy, czy raczej pójdziesz w kierunku losów już po tej rzekomej śmierci Lorki. (Lubię zdrabniać). Jeśli po śmierci, to zakładam, że będziemy mieli innego głównego bohaterka, tylko w jakim stopniu będzie on nawiązywał do Lorki, zobaczymy. Cała scena z śmiercią Lory przypomina mi jakieś rytualne zabójstwo, czyżby za tym kryła się głębsza historia? Podejrzewam, że tak, skoro tego zabójstwa dokonał ktoś, kto protagonistkę kochał (albo przynajmniej taką snujesz teorię między wierszami). Poza tym spodobał mi się wątek tajemniczego jeziora, pilnowanego przez drzewa. Żałuję jedynie, że nie wcisnęłaś jakieś legendy, chyba że pojawi się ona później. (;

    Znalazłam trochę błędów w całości, głównie masz problem ze wstawianiem przecinków, przydałaby się tutaj beta. Wypisałam Ci błędy, co do których jestem pewna, jednak lepiej sama je również sprawdź, bo alfą i omegą w kwestii poprawności nie jestem. Z uwag ogólnych: nie nadużywaj zbytnio porównań, sama w poprzedniej wersji popełniłam zbyt dużo takich odjechanych w kosmos porównań i między innymi dlatego postanowiłam zacząć od nowa. (; Co za dużo, to niezdrowo. ;d

    „W twarzy odbijały jej się ostatnie promienie” – lepiej brzmi „w jej twarzy odbijały się ostatnie promienie”.
    „nie była pewna czy bronią jeziora” – przecinek przed „czy”.
    „Poczuła jak ktoś staje za jej plecami” – mieszasz czasy, albo przeszły, albo teraźniejszy. I brakuje przecinka przed „jak”.
    „Umysł dziewięcioletniej dziewczynki zaczął płatać jej figla” – końcówkę zmieniłabym na „spłatał jej figla” lub „płatał figle”, liczba mnoga przy Twoim doborze słów brzmi po prostu lepiej. (;
    „jej się iż widzi” – przecinek przed „iż” i czas przeszły „widziała”.
    „owe "nawiedzenie" było w ludzkim słowniku zmiennikiem zobrazowanego strachu” – zły cudzysłów.
    „Poranka, który miał nie nadejść.,” – zjawił Ci się niechciany, dodatkowy przecinek po kropce.
    „pozwalała by woda delikatnie i czule jak ręce kochanka ,pieściła jej stopy” – interpunkcyjnie: brakuje kropki przed „by” i jeśli koniecznie chcesz wstawić przecinki, to wydziel „jak ręce kochanka”, czyli dodatkowy przecinek przed „jak”.
    „wyłącznie pragnęli by ktoś ich wysłuchał” – również przecinek przed „by”.
    „Owinięcie go wokół kokonu nieprzeniknionej mgły nie zmieni faktu jego istnienia” – za dużo tej mgły w całym prologu. (:
    „Cierpienie przypominało jej jak bardzo starała się stworzyć życie jakiego zawsze pragnęła, a jak bardzo różniło się od niego to jakie prowadziła” – coś z tym zdaniem nie gra, części Ci latają. Cierpienie przypominało jej, jak bardzo starał się wieść życie, jakiego zawsze pragnęła, i jak bardzo różniło się ono od tego, jakie prowadziła. Albo jakoś tak.
    „jak ładunek 500 volt” – woltów? A tak przy okazji ładunki elektryczne chyba się w kulombach mierzy; wolty od napięcia.
    „randkę z Cody’em” – Codym.
    „było cofnąć się w czasie potknięć nigdy nie naprawisz” – przed „potknięć” przecinek.
    „piersiowej rozpaczliwie błagając o pozwolenie na ucieczkę” – przecinek przed „rozpaczliwie”.
    „Wyjątki takie ja Lora” – jak.
    „Wyglądała jak osoba chora na Basedowa” – chora na zespół Basedowa (choć chyba pierwszy człon Ci zwiał, o ile Internety nie kłamią). Reasumując: miała wytrzeszcz? ;d
    „posyłała tę myśl w stronę osobnika wystające za nią” – osobnika (sic!) i wystającego? A nie stojącego przypadkiem?
    „Nikt już nie pamięta kim naprawdę jesteśmy” – przecinek przed „kim”.
    „Robię to co uważam za słuszne” – przecinek przed „co”.

    Przepraszam za literówki; tablet mnie nie kocha… (;

    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział,
    Alathea

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wytknięcie błędów. Wszystko już poprawione. :) Ja i interpunkcja żyjemy na dwóch różnych planetach i nie planujemy sobie na razie wchodzić w drogę. I beta z całą pewnością by się przydała. Walczę i walczę z nią. Mam nadzieję, że coś wywalczę. ^^ Z porównaniami za to odwrotny kłopot, za bardzo się we mnie zakochały, że nie chcą się odczepić. A i tak tutaj zredukowałam ich ilość.Poprzednia wersja prologu wyglądała jak Porównaniowy Jeżozwierz. ;P
      Opcja numer dwa. Wydarzenia będą się rozgrywały po śmierci Lory, bohater główny będzie inny (jest trochę o tym w "Historii"). Za jej śmiercią kryje się historia głęboka jak studnia bez dna, a i legendy nie zabraknie, ale to wszystko później. :D
      Dziękuję cieplutko za komentarz.
      Również pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Po przeczytaniu twojej odpowiedzi na komentarz Althey, okazało się, że jesteśmy z tej samej planety, tej oddalonej o setki kilometrów świetlnych od tej planety przecinków xD

      Na wstępie powiem, ze błędów nie zauważyłem, ale historia pisana nieco chaotycznie, przynajmniej moim zdaniem i muszę przyznać, że momentami się gubiłem. Szczególnie miało to miejsce przy tych przeskokach, gdzie dziewczyna wypunktowuje co mogłaby zrobić inaczej, a potem znowu jest las i śmierć dziewczyny z ręki kochanka. Skomplikowane - to jedno słowo co mi się nasuwa po przeczytaniu, ale pewnie z czasem wyda się to dla mnie być czymś lżejszym.

      Początek natomiast skojarzył mi się z innym blogiem, ale to przede wszystkim przez motyw dziadka i wnuczęta.

      Zaciekawiła mnie u ciebie sama przyroda, która niemal od razu skojarzyła mi się z "Lasem samobójców".

      Pozdrawiam i w wolnych chwilach zapraszam do mnie:
      j-i-s.blogspot.com

      Usuń
  11. Komentarz będzie krótki, bo nigdy nie umiałam komentować prologów :( Obiecuję, że poprawię się przy następnych rozdziałach, bo zdecydowanie zamierzam tu pozostać.
    Na początku może powiem, że szablon jest wprost obłędny. Gdy tylko tu weszłam to byłam zahipnotyzowana, wystrój bloga jest wprost cudowny.
    Fabuła jest genialna, to już mogę powiedzieć, choć pojawił się dopiero prolog. Wiem, że będę tę historię czytała z ogromnym zaciekawieniem, zwłaszcza, że wydaje się być bardzo oryginalna.
    Świetnie oddałaś klimat Jeziora, czułam się, jakbym tam była razem z Lorą w 1956 roku i czterdzieści lat później. Wprowadziłaś klimat tajemniczności, a zarazem czytelnikowi wydaje się, że wie, o co chodzi, co jest na wielki plus (: Nie lubię prologów, gdzie się nie mogę połapać, co się dzieje. Tutaj występuje idealna mieszanka tego, co wydaje mi się, że wiem i tego, czego na pewno nie wiem.
    Piszesz cudownie, naprawdę rzadko kiedy tak bardzo mi się podoba kogoś styl. Ogromnie się cieszę, że mnie tu zaprosiłaś! Z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział i życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, dziękuję. ❤️❤️ Dzięki takim komentarzom mam w ogóle ochotę pisać i wiem, że mam dla kogo. Naprawdę sprawiłaś mi wielką przyjemność tymi słowami i mam nadzieję, że cię nie zawiodę. ;)
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń
  12. W sumie staram się nie wypowiadać na temat stylu, jakim piszą autorzy, bo wiem, że każdy ma inny i raczej nie powinno się tego zbyt surowo oceniać, ale tutaj muszę coś powiedzieć. Piszesz bardzo obrazowo, człowiek naprawdę łatwo może sobie wyobrazić to, o czym czyta.
    Poza tym, trafiasz w sedno. Są takie zdania, które można by dosłownie przemienić w sentencje i zrobić z nich takie kartki, którymi by się oblepiło ścianę. Wiem, że to głupio zabrzmi, ale uważam, że to by była najbardziej ludzka ściana na świecie, bo można by na niej zapisać tysiące różnych historii zawartych w jednym-dwóch zdaniach. :D

    Żal mi się zrobiło, jak przeczytałam końcówkę. Serducho mi się ścisnęło i pomyślałam: "Cholera. Skoro nawet on żałuje, że mogło być inaczej, to czemu nie jest?". No właśnie: czemu nie jest?
    Kolejne rozdziały pewnie przyniosą odpowiedź, dlatego czekam z niecierpliwością.

    Pozdrawiam~!
    Sample.xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio słyszę tyle komplementów, a spodziewałam się raczej nagan i wytykania błędów. Kurde, naprawdę się cieszę, ze tylu osobom podoba. Dziękuję za tyle miłych słów. Cóż, u siebie w pokoju już mam taką ścianę, ale raczej z cytatami innych ludzi. ^^ Naprawdę wygląda to dziwnie, ale jest fajne. Miło by było kiedyś zobaczyć swoje cytaty u kogoś na ścianie :P
      Czemu nie jest inaczej? Dobre pytanie, ale jak na razie powiem, że gdyby było inaczej to nie miałabym czego opisywać ^^ A jak sama wspomniałam nie mogło być inaczej, bo błędów nie da się naprawić. Przeznaczenie musi się wypełnić. :>
      Dziękuję jeszcze raz za piękny komentarz i także pozdrawiam :*

      Usuń
  13. Już mogę przyznać, że uwielbiam Twój styl pisania. Jest bardzo lekki i obrazowy. Przy okazji muszę stwierdzić, że kocham tajemnicze prologi, a Twój do takich należy. Na pewno zostanę na dłużej. No i imię Loretta jest bardzo oryginalne. "Prawdziwe anioły są zwyczajne. Prawdziwe anioły łatwo przeoczyć”." - bardzo fajny cytat. Przepraszam, że tak chaotycznie piszę, ale się jaram Twoim prologiem. Czeekam na więęęcej ;D
    http://dwaswiatyblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie geneza powstania "Loretty" była całkiem przypadkowa. Wcześniej pisałam zwyczajnie Lora, a potem zmieniłam na Charlotta, lecz żadne mi w pełni nie pasowało, więc je połączyłam. I wyszło idealnie :>
      Dziękuję ogromnie za tyle miłych słów.
      Z chęcią zajrzę wkrótce do ciebie ^^
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  14. Uwielbiam prologi. Zawsze wywołują u mnie ciary, bo w sumie są jak moje historie - krótkie, poruszające jakiś temat, zmuszające do zagłębienia się w dalsze części. I niestety często się zdarza, że autorzy psują mi nastrój swoimi prologami, bo nie potrafią wymusić na mnie myślenia o ich opowiadaniu. A drążenie historii to połowa sukcesu, bo przecież zachęca to nas do wpadnięcia znowu.
    Dobra, koniec pitu-pitu. Muszę Ci napisać, że strasznie spodobał mi się ten cytat na samym początku. Bo niby, z logicznego punktu widzenia światło powinno być szybsze, ale jednak dla człowieka wszystko w jeddnej chwili zmienia się z "jest" na "było". I w jednej chwili mogliśmy mieć wszystko, by zaraz to stracić. Myślę, że głównie problem leży w tym, że przeszłosć i teraźniejszość wiążemy ze sobą i swoimi historiami, a światło... no cóż, ono po prostu jest.
    "Lora nie lubiła cierpienia. Cierpienie przypominało jej, jak bardzo starał się wieść życie, jakiego zawsze pragnęła, i jak bardzo różniło się ono od tego, jakie prowadziła". Te dwa zdania są świetne, szczególnie to drugie. Zawsze marzymy o tym, aby nasze życie wyglądało tak i tak, i próbujemy stworzyć sobie świat, który będzie odzwierciedleniem tego wszystkiego, co wysnuliśmy w swoich wyobraźniach, ale to co w umyśle, a to co w rzeczywistości to coś zupełnie innego. I miło mi, że zaznaczyłaś to w tekście.
    I znowu: "Tak wygląda prawdziwe życie. Na godzeniu się z losem, jaki paskudny by on nie był". Sypiesz tutaj życiowymi prawdami. Bardzo mnie to cieszy.
    "Każdy z nas jest martwy od dnia narodzin" - też prawda. OD razu przypomina mi się Grubson i jego "rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać". Śmierć to coś strasznego, ale bezwiednie łączy się z narodzinami. I nic nie możemy poradzić na to, że rodząc się jesteśmy skazani na śmierć.
    Jeśli używam w komentarzach cytatów to wiedz, że jest dobrze. Podoba mi się tutaj. I chociaż klimaty może nie moje to jednak zaciekawiłaś mnie i ja chętnie poznam dalsze losy Lory. I jeszcze to ostatnie zdanie. Nadejdzie nowa era, gwiazdy zgasły. Jezu, tyle się dzieje, a jednocześnie nie ma w tym przesady. Pozwalasz płynąć tej opowieści i nie przechodzisz z akcji do akcji. Mnie coś takiego męczy, u Ciebie mogę sobie w spokoju czytać, dowiadywać się nowych rzeczy, rozmyślać nad starymi i jednocześnie myśleć o tym, co tutaj zastanę, gdy wrócę (mam nadzieję, że szybko będzie szansa). Ech, co tu dużo mówić, podoba mi się tutaj :)
    Jedyną rzeczą, którą bym zmieniła są te kropelki, które pojawiają się za każdym razem, kiedy poruszę myszką. Strasznie mnie to rozprasza.
    Pozdrawiam!:)
    somethingdiffernet-imagine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, w sumie nie czytałam wcześniej komentarzy pod prologiem - ja zła, ale zauważyłam dopiero, że (już dawno) pojawiły się nowe. To tak cholernie motywuje, gdy przeczytasz, że ktoś widzi w twojej historii coś więcej :>
      Akurat zapożyczenie do "Każdy z nas jest martwy od dnia narodzin" podchodzi z książki "Magia kości". Ona w głównej mierze zainspirowała mnie do napisania tego prologu ^^
      Cieszę się, że ci się spodobało i mam nadzieję, że jeszcze wpadniesz, choć mieszam zawodowo :)
      Kropelki usunięte! :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  15. Zaprosiłaś mnie, więc jestem :)
    Pierwsza sprawa. Parę lat temu dałabym się pokroić za taki oryginalny kursor, jednak teraz - zwłaszcza na blogu, w którym przeważa tekst i chcemy się skupić, a nie dostać oczopląsu - jest to troszkę rozpraszające :(
    A teraz przejdźmy do rzeczy miłych i przyjemnych :)
    Wow.
    Tego się nie spodziewałam.
    Zabijasz ludzi już w prologu i to takich, którzy wydają się być głównymi bohaterami? Niezła jesteś xD
    Masz ciekawy styl. Nie wiem nawet, jak go określić. Nie jest tak lekki, jak w wielu blogach, że czytasz czytasz i nawet nie wiesz, kiedy dobrnęłaś do ostatniej kropki. U Ciebie jest troszkę inaczej. Może to tylko z okazji prologu, ale znalazło się tu dużo filozoficznych przemyśleń, które często trzeba (i warto) przeczytać dwa razy, zdań, które ludzie zapisują sobie na kartkach jako cytaty godne zapamiętania. To godna pochwały umiejętność.
    Podjęłaś ważny i trudny temat - życie, śmierć, dylematy, dotrzymywanie obietnic. Przyznam, że trochę mnie przygnębił ten rozdział, może kolorystyka bloga spotęgowała to uczucie. Ale to dobrze. Nie ma nic gorszego, niż jeśli czytelnik po przeczytanym tekście nie ma żadnych wrażeń, jest zupełnie obojętny, co najmniej jakby przeczytał etykietę ze składem dezodorantu, a nie rozdział, któremu autor poświęcił wiele czasu i uwagi. Także masz plusa, bo już wiem, że Twoja twórczość dostarczy emocji :)

    Nie wiem, co więcej mogę powiedzieć o prologu, który jedynie dał przedsmak do całej historii. Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że tym razem doprowadzisz opowiadanie do końca :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to ja, że odpowiadam po miesiącu. Nawet nie wiem czy ktoś czyta te odpowiedzi, ale czasami po prostu tak jest, że muszę się gdzieś wypowiedzieć :P A, że dopiero teraz zaczęłam przeglądać dawne komentarze - wyszło jak wyszło.
      Co do zabijania ludzi w prologach - to moje ulubione zajęcie w wolnym czasie. Gdybyś włamała się na mój komputer i otwarła folder ze wszystkimi powieścidłami, które zaczęłam (dokładnie 156, jak dziś odkryłam) zapewne w każdym prologu czy pierwszych rozdziałach znalazłabyś postać, która umiera.
      U mnie tak jest już, nie tylko w prologach, że lubię zagłębić się trochę w psychologię. Rany, jest mi naprawdę bardzo miło, że uważasz, że to cytaty godne zapamiętania. :)
      Nie lubię iść na łatwiznę. Poruszanie łatwych tematów - typu miłość/przyjaźń (ew. wampiry-,-) przestało mnie bawić. Trzeba się rozwijać, nie?
      Masz absolutną rację. Gdy zaczynam cokolwiek czytać i czytam nie odczuwając żadnych emocji wiem, że czas porzucić lekturę, bo ani autorowi ani tobie nie przyniesie to niczego dobrego.
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam :*

      Usuń
  16. Prolog jest naprawdę intrygujący. Myślę, że będzie ciekawie :P Mam nadzieję, że niedługo dodasz pierwszy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj! Na wstępie powiem, że było mi niezmiernie miło, kiedy czytałam Twoje komentarze na Phoenixie. Te niesamowicie miłe słowa sprawiły, że niemal od razu zabrałam się do pisania kolejnej części. Ach, wciąż nie mogę wyjść z podziwu, że Terapia tak bardzo przypadła czytelnikom do gustu! Zanim przejdę do ważniejszej części komentarza (czyli tej, w której wreszcie odwołuję się do prologu), chciałam zadać Ci jedno pytanie. Napisałaś, że Terapię zaczęłaś czytać przez zrządzenie losu - jak to się stało, że do mnie trafiłaś? :3
    A teraz wreszcie ważniejsza część: Twoja historia. Kiedy do Ciebie zajrzałam, z ciekawości przeczytałam kilka pierwszych zdań. I jakoś tak wyszło, że nagle skończyłam cały part. Wstęp jest niesamowicie tajemniczy - tajemnicze jezioro, tajemnicza bohaterka, jej przeszłość i wszystkie przeżycia, o których na razie prawie nic nie wiemy, tajemniczy mężczyzna i tajemnicza śmierć. W mojej głowie pojawiło się tyle różnych pytań, że zdecydowanie przeczytam kolejne rozdziały, żeby trochę zaspokoić ciekawość. Ciężko jest mi powiedzieć coś konkretniejszego po samym prologu, dlatego nie będę tutaj snuła żadnych domysłów apropos losów bohaterki, bo jeszcze palnę coś głupiego. Po prostu poczekam sobie na dalszy ciąg - albo od razu coś nam wyjaśnisz, albo pojawi się jeszcze więcej pytań i już się od lektury nie oderwę, zobaczymy :D
    Pozdrawiam serdecznie, życzę dużo weny i serdecznie dziękuję za miłe słowa, które zostawiłaś pod Terapią.
    Trzymaj się, xx
    Martis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi nie przeszkadza snucie domysłów. Wal śmiało jak masz swoje przemyślenia. Zawsze miło poczytać jakie wizje roją się w umysłach czytelników. I niczego nigdy nie uważam za głupie!
      Jeśli chodzi o tajemnice to obawiam się (xD) że może ich być jeszcze więcej i za szybko nie poznamy losów bohaterki prologu, ale powoli wszystko będzie się wyjaśniało :)
      Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam!

      Usuń
  18. Już dość dawno zostawiłaś w moim spamowniku zaproszenie, więc jestem. Powiem szczerze, że do czytania zachęcił mnie wygląd bloga, choć ten śmieszny kursor strasznie mnie rozprasza.
    Zazwyczaj nie komentuję prologów, bo niewiele po nich jeszcze wiadomo, i z jakiegoś powodu zazwyczaj mi się one nie podobają. Tutaj przeczytałam cały, ale jakoś nieszczególnie do mnie przemówił. Bardzo podobała mi się jednak taka nuta tajemniczości i zakończenie prologu, więc nie będę skreślać Twojego opowiadania na samym początku i poczekam na kilka następnych rozdziałów - może przekonam się bardziej.
    Życzę powodzenia w blogowaniu i dużo weny :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, nie każdemu odpowiadają takie klimaty. Ja natomiast nie mogę przetrawić typowych romansideł, gdzie bezbronna dziewczyna wpada w łapy seksownego amanta. No i rzygam high fantasy (takim w stylu Gry o Tron) ---> Bez urazy dla fanów. :) Wyjątkiem jest tylko Tolkien, którego dzieła ubóstwiam.
      Mam nadzieję, że w rozdziałach przekonam cię trochę bardziej do mojej twórczości.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  19. Nie wiem co powiedzieć. Słowami takie genialne, intrygujące, tajemnicze nie da się opisać tego co stworzyłaś. To takie... Inne. Inne niż cokolwiek czytałam. Czuję się jakbym czytała jakąś naprawdę dobrą powieść, a nie bloga. Nie będę za dużo się rozpisywać bo to dopiero prolog, ale widać że masz plan.
    Pozdrawiam ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak serducho mojego dostało skrzydeł na widok twojego komentarza ^^ Dobra powieść? Heh. Nie przesadzajmy. Do tego jescze długa droga, ale miło mi, że tak sądzisz.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :*

      Usuń
  20. Niesamowicie przedstawiłaś ten tajemniczy i mroczny klimat nad jeziorem... bardzo łatwo było mi się więc wczuć i poczuć tę grozę. Prolog wiele nie zdradza, o czym opowiadanie będzie, ale klimat i twój styl pisania bardzo przypadły mi do gustu, więc na pewno będę czytać. :) Jestem ciekawa jakie znaczenie miała śmierć Loretty w kontekście całej historii. Wrócę najprawdopodobniej wieczorom, żeby przeczytać pierwszy rozdział, a teraz obserwuję i zapraszam też do mnie ;*
    pisujesobie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba :) Co do śmierci Loretty... Nie prędko się sprawy wyjaśnią. Być może odpowiedź na twoje pytanie padnie dopiero pod koniec historii... xD
      Wpadnę do siebie jak tylko znajdę wolną chwilkę. Już wcześniej u ciebie byłam i przymierzałam się do czytania. Niestety, matma wygrała :((

      Usuń
  21. Jakie to szczęście, że ja zawsze przed przeczytaniem rozdziału, czytam najpierw notkę od autora! Inaczej przegapiłabym prolog (swoją drogą nie wiem, czemu wcześniej nie zastanawiał mnie jego brak) i od razu poleciała do jedynki!
    Nie do końca rozumiem, o co chodzi, ale i tak mi się podoba. Mroczna otoczka, dwoje kochanków i zamordowanie (w bardzo romantyczny sposób, to muszę przyznać) jednego przez drugiego. Na swój sposób śmierć Loretty bardzo mi się podobała, pomimo tej mowy o cierpieniu i całym tragizmie.
    Poza tym samo jezioro, te drzewa będące jego strażnikami, to wszystko dało temu taką magiczną otoczkę że naprawdę jak sobie wyobraziłam kobietę stojącą w tej wodzie, we mgle, to zrobiło się niemal magicznie. Cudownie :)
    Dobrze, ale teraz to już lecę do jedynki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ou, nawet nie wiesz jak mnie cieszy widok nowej mordki :3
      Kurcze, już parę osób pominęło prolog - w tym pare moich koleżanek. Może powinnam dodać jakiś spis treści czy cuś. Hm... Muszę nad tym podumać. :P
      Nawet dobrze, że masz takie odczucia wobec śmierci Loretty. Dalsze wydarzenia, nie wątpię, że będą całkiem pozbawione romantyzmu. Nie lubię za bardzo bezsensownych romansideł dlatego nie rzucam na lewo i prawo takimi kąskami. Jestem... dosyć zimną osobą ^^
      Rany, naprawdę dziękuję, dziękuję, dziękuję, za tak przemiłą opinię. Nawet nie wiesz jak mnie podbudowałaś podczas tej jesiennej chandry xD

      Usuń
  22. Ciekawie się zapowiada.
    Zastanawiam się czemu Lora chciała zginąć i to jeszcze z rąk swojego kochanka. Jakie będzie miała zadanie do wykonania. Bo pewnie nie bez powodu znajduje się nad jeziorem dusz.

    Będę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba. Czemu chciała zginąć? Dobra pytanie. Ale nie prędko nadejdzie odpowiedź. :)
      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń